Co ma wspólnego koza z łukiem?
Ano coś ma. Tak się składa, że jej wysuszona skóra (ang. rawhide) stanowi doskonałe zabezpieczenie grzbietu łuku, przy okazji nadając naszej broni niepowtarzalny charakter. W naszym kraju osobiście nigdy nie widziałem łuku z tego typu zabiegiem. W USA w XX w. skóra była najpopularniejszym materiałem zabezpieczającym grzbiet łuku. Postanowiłem zastosować tą metodę w moich łukach i jestem bardzo zadowolony z efektów.

Po co?
Drewno na grzbiecie łuku poddawane jest ekstremalnym siłom rozciągającym. Włókna drewna na grzbiecie mają ograniczoną rozciągliwość (ok. 1% – źródło TTBB), przy czym skóra jest o wiele bardziej elastyczna i wytrzymała. Gdy nakleimy na grzbiet skórę, największe siły rozciągające nie działają już na włókna drewna, a na skórę. Nawet gdyby włókna drewna były nieco „przeciążone”, skóra skutecznie utrzymuje je na swoim miejscu. Oczywiście dzięki takiemu zabezpieczeniu nie sprawisz, że Twój łuk będzie niełamliwy. Dodasz mu nieco więcej wytrzymałości. Zwiększysz jego tolerancje na błędy. Uczynisz go także niepowtarzalnie pięknym :]

Skąd skóra?
Na łuki nadają się skóry takich zwierząt jak koza, sarna, jeleń, krowa. Jednak skóra nie może być zbyt gruba. Skóra kozy i sarny jest cienka i nie wymaga dodatkowych zabiegów. Skóry jeleni czy krów bywają bardzo grube i może się okazać, że będziesz musiał zeszlifować ją do grubości 1-1,5 mm. Ja stosuję skóry kóz ponieważ mam do nich łatwy dostęp. Są cienkie, ale diabelnie wytrzymałe. Musisz pamiętać że gdyby Twój łuk potrzebował mocnego zabezpieczenia to lepiej użyć skóry grubszej. Dobrze też kiedy długość skóry jest nieco większa niż połowa łuku. Wtedy na łuk przyklejamy 2 paski połączone w majdanie. Jeśli skóra jest nieco krótsza (koza, sarna) bez obaw można użyć trzeciego, który połączy pozostałe dwa w okolicy majdanu. Ważne aby jeden pasek w całości pokrywał pracującą część ramienia. Łączenie pasków na środku ramienia łuku nie jest najlepszym pomysłem.
Skórę należy niestety wyprawić samemu. Nie jest to zadanie trudne ale trochę nieprzyjemne, dla niektórych wręcz obrzydliwe. Celem jest uzyskanie skóry niegarbowanej, a jedynie wysuszonej. Jest ona sztywna i o wiele bardziej wytrzymała niż skóry garbowane. Kiedyś na próbę kupiłem gotową skórę w sklepie instrumentalnym (zastosowanie w bębnach). Nie polecam tam kupować bo najczęściej sprowadzane są z Afryki, niemiłosiernie walą capem, są źle wyczyszczone i tłuste. Skóry, które sam wyprawiam są czyściutkie, praktycznie bez zapachu i suche w dotyku. Metoda jest dosyć prosta. Surową skórę wrzucam na ok 3-6 dni do wody wapiennej, po tym czasie oczyszczam ze strony wewnętrznej z resztek mięśni i tłuszczu za pomocą szerokiego noża. Następnie usuwam sierść, która po wcześniejszej kąpieli praktycznie wypada już sama. Tak oczyszczoną skórę rozciągam na ramie lub na wielkich, starych, drewnianych drzwiach. Jest też druga metoda. Surową skórę bez wcześniejszego moczenia w wodzie wapiennej oczyszczam z resztek jak wcześniej i od razu wystawiam do suszenia wraz z sierścią. Sierść po wysuszeniu należy zgolić, co nie jest zadaniem łatwym. Druga metoda jest mniej przyjemna i bardziej pracochłonna. Ma jednak jedną zaletę estetyczną. Po goleniu wewnątrz skóry nadal pozostają resztki sierści. Po namoczeniu w kleju i nałożeniu na grzbiet łuku sama skóra staje się nieco transparentna pozostawiając piękny wzór utworzony przez sierść. Efekt jest jeszcze lepszy jeśli użyjemy skóry o niejednolitej barwie sierści. Jednak jest to zaleta tylko i wyłącznie estetyczna. Jeśli Ci na tym nie zależy zastosuj pierwszą metodę.

Klejenie
Wykonałem kilka prób, żeby przetestować wytrzymałość połączeń drewno/skóra. Kleje do drewna typu wikol,  poliuretanowy i dwuskładnikowy-epoksydowy-wolnowiążący okazały się średnie lub kiepskie. Skórę dało się bez większych problemów oderwać. Oczywiście rozwarstwiała się sama skóra. Klej skutecznie trzymał skórę, ale jedynie na jej powierzchni. Najlepszy okazał się klej naturalny skórny lub rybi. Ja stosuję rybi. Dla próby wykroiłem ze skóry 2 długie paski szerokości ok 5mm. Jeden namoczyłem w kleju i pozostawiłem do wysuszenia z drugim nie zrobiłem nic. Bo takim zabiegu sprawdziłem odporność na zrywanie. Pasek bez kleju dało się zerwać bez większych problemów, z paskiem namoczonym w skórze sporo się namęczyłem. Naturalny klej wnika w skórę, po wyschnięciu skutecznie skleja i wzmacnia włókna wewnętrzne czyniąc skórę niezwykle wytrzymałą.
Przed klejeniem grzbiet łuku trzeba oczyścić i odtłuścić. To samo tyczy się skóry. Zeszlifuj papierem ściernym od strony wewnętrznej i przetrzyj acetonem lub  benzyną ekstrakcyjną. Następnie przygotuj klej. Paski skóry namocz w gorącym kleju, aż wchłoną klej i zmiękną. Przed nałożeniem usuń nadmiar kleju połóż na grzbiecie jednego ramienia i mocno owiń grubszym sznurkiem lub taśmą. Ja używam zwykłej taśmy klejącej. Jednak taka taśma może przytrzymywać nasz pasek tylko kilka godzin w innym wypadku klej zacznie się psuć ponieważ nie jest to materiał oddychający. Dobrym rozwiązaniem może być bandaż. Jednak kilka godzin wystarczy aby naturalny klej się zżelował i nie wymagał już owijki. To samo zrób z drugim ramieniem. Później pozostaw łuk do całkowitego wyschnięcia w temperaturze pokojowej. Cienka skóra kozy jest już całkowicie wyschnięta po kilku dniach. Grubsze skóry mogą wymagać kilkunastu dni. Po odcięciu nadmiaru skóry po bokach postępujesz  dalej z łukiem jakby był z samego drewna. Jednak dopóki nie zabezpieczysz łuku przed wilgocią uważaj na grzbiet łuku. Naturalny klej skórny lub rybi nie jest odporny na działanie wilgoci.
Opis jest dosyć ogólny, ale gdybym chciał szczegółowo opisać cały proces musiałbym spędzić dziś pół dnia przed komputerem. Kto wie, może w przyszłości zabiorę się za książkę na temat wytwarzania łuków. Wtedy opisze wszystko dokładnie, wesprę zdjęciami i rysunkami. Póki co muszę nabierać doświadczenia, a Ty zawsze możesz do mnie napisać i zapytać o szczegóły :]